Jestem po dłu~giej przerwie. Miałam Wam dać SM'owego one shot'a, ale kobieta zmienną istotą jest, więc dostajecie Bangtany.
To opowiadanie dedykuję kochanej Ziołu haraboji ( hehe i tak tego nie czytasz) i jeszcze bardziej kochanej Minio Unnie
Przez wiele lat żyłem
sobie spokojnie z prawie normalną rodziną. Nigdy nie
przypuszczałem, że jedna głupia drobnostka może na zawsze zmienić
życie tylu osób.
- JungKook oobiaaad! -
krzyknęła mama wzywając mnie z progu domu na posiłek.
Radośnie wszedłem do
środka wdychając cudowną woń spalenizny.
Większość ludzi drażni
taki zapach, ale po szesnastu latach gotowania mamusi można się
przyzwyczaić.
- Co to jest? -
spytałem, gdy postawiła przede mną przeźroczystą ciecz i bliżej
nieokreśloną potrawę.
- Kurczak i woda
smakowa
- O jakim smaku?
- No, a jaki mógłby
być? - swoim pytaniem wyraźnie ją rozbawiłem – Oczywiście
wody.
W tym momencie do domu
wszedł tata.
Był jakoś dziwnie
przygnębiony, co było dość nietypowe, bo nawet jak miał gorszy
dzień, przychodził do nas podśpiewując Gwiyomi.
Jedliśmy
w niezręcznym milczeniu. Pierwszy raz tak robiliśmy
-
Dziękuję – powiedział tata gdy skończył.
Zamiast
pójść do swoich spraw czekał, aż ja również dojem, dając mi
tym znak że chce zostać z mamą sam na sam.
Wyszedłem,
ale nie mogłem po prostu iść do pokoju, gdy wyraźnie było czuć,
że coś się dzieje.
Zamknąłem
za sobą drzwi kuchni, i cicho się przy nich przyczaiłem.
-
HoSeok, kochanie... - zaczął tata, gdy myślał, że już
odszedłem.
-
Co się stało? - mama była bardzo zaniepokojona.
W
pomieszczeniu zapanowała cisza zakłócana jedynie szlochem ojca.
-
Przepraszam... - kontynuował – To miał być interes życia,
ale...
-
Nie mów, że jednak z tym nie skończyłeś!
-
No nie, ale przyznaj, że to był genialny pomysł!
- Jaki? Kradnięcie wózków w sklepie?
- Jaki? Kradnięcie wózków w sklepie?
-
Skąd miałem wiedzieć, że trafię na monitoring?
-
Nawet się nie tłumacz! Była już rozprawa?
-
Tak.
-
Ile...
-
Dwa lata.
Na
tę wiadomość mama zaczęła płakać
-
I, jak my sobie poradzimy? - rozkleiła się na dobre – Co będzie
z Kookim?
-
Będzie dobrze, przecież jest już prawie dorosły. Pamiętaj, że
zawsze będę was kochał.
Reszty
rozmowy nie mogłem słuchać.
Jak on
mógł to zrobić? Przez ten cały czas myślałem, że uczciwie
zarabia na życie, a on naprawdę kradł wózki w sklepach.
To było
za wiele, jak na jeden dzień.
Następnego
dnia nie potrafiłem określić co robiłem poprzedniego wieczora.
Leżałem
na podłodze przykryty kocem. Komuś chciało się nawet podłożyć
mi poduszkę pod głowę.
-Aish!
- jęknąłem z bólu podnosząc się.
Koło
mnie leżała kartka, na której pisało:
„Kochany Kookie!
Wiem, że słyszałeś
całą wczorajszą rozmowę, na co mogę przymknąć oko.Jak wiesz opuszczam
Was na dość długi czas. Przypuszczam co teraz musisz sobie
myśleć, ale to naprawdę nie tak, jak sobie wyobrażasz.
Zaopiekuj się mamą.
Jin.”
Oczywiście...
Myślał,
że jak spróbuje ładnie ubrać całą sytuację w słówka, to mu
uwierzę?
W
drodze do kuchni zgniotłem kartkę i wyrzuciłem ją do kosza.
Na
lodówce znalazłem kolejną wiadomość.
Tym
razem od mamy.
„Dziś wracam
później. Możesz zrobić sobie wolne”
To były
najgorsze lata mojego życia.
Mama
musiała znaleźć sobie pracę, w której wychodziła i wracała
kiedy spałem.
Ja
poszedłem do liceum, gdzie nie było już tak kolorowo. Ktoś
rozpuścił plotkę na temat ojca, co nie przyniosło mi dobrej
sławy. W sumie jedyną osobą, z którą rozmawiałem był Jimin,
ale gdy tylko ukończył liceum zapuścił wąsy i pojechał
studiować do Niemiec.
Szedłem
do domu w zamyśleniu kopiąc kamień. Bardzo szybko na kogoś
wpadłem.
-
Przepra... - nie dokończyłem, ponieważ tym kimś był tata
obejmujący prawdziwą kobietę.